Nieczęsto chadzał ode wsi do wsi
W jednej na dłużej od czasu gościł
Dłuta i budzik ze sobą nosił
Z kamieniem gadał, żyta nie kosił
Rano gdy wszyscy po domach spali
Brał zegar, dłuta, młotek ze stali
O każdej piatej budzik nastawiał
Ducha kamieni budził, rozmawiał
I opowiadał na co to będzie
Jemu potrzeba ciała kamienia
Duch obudzony, słuchał, nie ziewał
A potem cicho człekowi śpiewał
Oj Jaśku miły
Cudzie kamienia
Jaśku kochany
Zdania nie zmieniaj
Buduj ty ze mnie
Domy i płoty
Niech ludzkie dziatki
Nie cierpia od słoty
Służył on sobie bardziej niż ludziom
Choć ludzi lubił nie gardził brudziem
Ale co rano wraz w pole wracał
Ciała kamieni z czułością macał
Macał i śpiewał, dłutem przebierał
Ciała kamieni raźno rozbierał
Duchy zwolnione z ulga wracały
Pod ziemie do swej mateczki skały
Odszedł po cichu, ludzie gadali
Że gdzieś widzieli młotek ze stali
Głazy zabrały budzik i ciało
Czasami we wsi cos tam śpiewało
Spij Jasku miły
Cudzie kamienia
Spij Jasku cicho
Zdania nie zmieniaj
Zostań ty z nami
Zostań pod ziemią
Przecież i ludzie
Tu swoich grzebią
przedzieranie się przez formę wymaga zerwania chachmentów ego i zanurzenia się w miłości
A juz myślałam ze jestem niewidzialna. Idę z dwoma siatami. Człowiek, na oko lat 75, schorowany z laską pyta czy może mi zając chwile. Słucham. Proponuje mi nie sex, żebym sie nie obrażala za szybko. Zaprasza mnie do domu aby tylko pogłaskac. Za 50 zł. Podałam mu rękę za darmo i powiedziałam ze ma minutę. Niech głaszcze. Powiedział, ze woli goły tyłek.
Siedzę na ławce. Gapie sie na jezioro. Nadchodzi przystojniak, nucąc coś pod nosem.
-pani taka sama-słyszę śpiewny ton
-lubie samotnosc-odpowiadam
On przechodzi.
-niech pani uważa, żeby pani tak sama nie umarła-nagle rzuca przez zaciśniete zęby
-a pan sie łudzi, że będzie umierał z kimś?-zezłoszczona rzucam w plecy odchodzącej postaci.
Czytam Ci ja przedostatnią książkę Olgi Tokarczuk, podążając za Panią Duszejko i nagle widzę wewnątrz siebie taki obraz. Ja w stodole na krześle. Siedzę. Przez całkiem szerokie szpary między deskami docierają do mnie promienie jasnego światła. Impuls sprawia, że wdzierają sie do środka i ściany stodoły zostają wypchnięte na zewnątrz. I ja siedzę w mega jasnym świetle. Trwa to mikrochwilę. Ale właśnie dowiedziałam się co znaczy być w źródle, być w środku czegoś dobrego.
Głos Dawnych Mazurów na Facebooku
English translation · Deutsche ÜbersetzungFoto: Katarzyna Trzaskalska, Małgorzata Biniek, Magdalena Świtek. Stylizacja: Monika Wierzbicka, dodatki: Sława Tchórzewska, Grażyna Kłopocka-Służała. Rysunki: Krzysztof Skain May. Realizacja: obbie.pl
© Monika Wierzbicka 2012-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Polityka prywatności i cookies